twoje ciało moje dzieło z gliny głodu wyrzeźbione fantastycznie czułym dłutem precyzyjnej dłoni tętna świetną lampą serca w pełni znakomicie oświetlone gdy paruje niewidzialnym światłem ciepła twoja skóra się wydaje być jak ciekła widzę cyple sutków spina parabola stromej tęczy za tą bramą mi nie zna jeszcze bliżej twarz lecz blisko piąstka pięty gdy podnosisz nogę długa perspektywa nieskończonej łydki uda milowego ile metrów warg mieć trzeba by całować
Blog o sztuce, teatrze i tym, co sprawia, że nasze życie staje się piękniejsze i bardziej kolorowe.